środa, 28 września 2011

Mortiis "The Smell Of Rain"

Recenzja płyty The Smell Of Rain zespołu Mortiis

Autorem artykułu jest Tomasz Żółkoś



Twórczość Mortiisa jest znana zapewne jedynie wąskiej grupie słuchaczy. Pora więc zmienić ten stan rzeczy i spopularyzować w naszym kraju muzykę norweskiego księcia ciemności! Może zacznę od wyjaśnienia kim tak naprawdę jest ten Mortiis.

Fani black metalu pamiętają go zapewne z występów w kultowym dziś zespole Emperor, którego był basistą. Kiedy odszedł z niego w 1991 roku ogłosił oficjalnie, że stracił wiarę w black metal i definitywnie kończy z tym gatunkiem. Pierwsza płyta Mortiisa, zatytułowana "Fodt Til A Herske" ukazała się w 1993 roku. Muzyka jaka się na niej znalazła można określić mianem epic-ambientu (choć nie jest to super trafne określenie!), bazującego na muzycznej opowieści z elementami folku. Wraz z kolejnymi dziełami, "Anden Som Gjorde Oppror", "Keiser av en Dimension Ukjent", "Crypt Of The Wizard" oraz "The Stargate" zaczął coraz bardziej zagłębiać się w świat marzeń, świat, który sam stworzył, poza czasem i poza przestrzenią, świat gdzie granica między fantazją a rzeczywistością nie istnieje... Opowiadał o wojnach, wielkich podróżach i wyprawach... A wszystko to przy świetnej, mrocznej, epickiej muzyce. Można powiedzieć, że jest to niezależna muzyka w czystej esencji tego wyrażenia.

Tymczasem "Smell Of Rain" to zwrot o 180 stopni. Nie ma już rycerskich hymnów, nie ma już tego tajemniczego, podniosłego klimatu. Jest za to ogromna dawka wspaniałych melodii i przebojowych kompozycji. Album ten dla fanów Mortiisa będzie zapewne wielkim zaskoczeniem (i najprawdopodobniej rozczarowaniem), ale dla każdego kto lubi eksperymenty w muzyce będzie naprawdę zachwycony tę płytą. "Smell Of Rain" to porządna dawka nowatorskiego, klimatycznego i przebojowego pop-ambientu, połączona z elementami gotyku oraz industrialu. W pewnym sensie to coś na wzór Rammstein.

Już pierwszy utwór na płycie, "Scar Trek/Parasite God" jest potwierdzeniem moich słów. Mroczny klimat, melodyjny podkład muzyczny, wspaniały refren... Dalej mamy Flux/Mental Maelstrom. Tajemnicza atmosfera, smyczki w tle, i jeszcze głos Mortiisa. Kolejny utwór, "Spirit In A Vacuum" to chyba najbardziej przebojowy utwór, gdzie norweskiego muzyka wokalnie wspomogła kobieta, i efekt tego jest nad wyraz zadowalający. Z kolei "Monolith" to najlepszy pod względem muzycznym i najmroczniejszy kawałek na płycie. Zainteresowanych posłuchaniem tej kompozycji odsyłam do majowego Metal Hammera, gdzie została ona zamieszczona na dołączonym do czasopisma CD. Mimo takiego zabiego komercyjnego to i tak nie znajdzie się klipów tego zespołu na stronach w kategorii teledyski rock.

Po kolejnej przebojowej piosence, "You Put A Hex On Me", Mortiis raczy nas piękną balladą, zatytułowaną "Everyone Leaves", która opowiada o bolesnym powrocie...

I'm going back... thinking about all the changes...
(...)I see the rise and fall... of the world I lived in...
(...)I see the rise and fall... of the world that I made...(...)
everyone leaves.....in the end......
everything dies.......in the end.....


"Marshland" to kolejna, jakże interesująca, ballada, oczywiście z rewelacyjnym, jak na Mortiisa przystało, refrenem. "Antimental" to kolejna bardzo dynamiczna i melodyjna piosenka, jakich na "The Smell Of Rain" pełno. Ostatni utwór "Smell The Witch" może nie jest tak przebojowy jak inne, ale wyróżnia się świetnym mrocznym klimatem i stanowi świetne zakończenie płyty. Bardzo dobrej płyty.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz